*****
Bóg Inti zlitował się nad ludźmi i postanowił wyprowadzić ich ze stanu dzikości, w jakiej żyli. W podobłocznej pieczarze Pakiratambu wydał na świat cztery córki i czterech synów. Złączywszy rodzeństwo w stadła małżeńskie, wręczył im klin ze szczerego złota i wyprawił w świat mówiąc :
Idźcie, aż znajdziecie miejsce, gdzie klin z łatwością zagłębi się w ziemię. Tam założycie siedzibę i uczyć będziecie ludzi rolnictwa i dobrych obyczajów, pokażecie im, jak buduje się domy i świątynie, a potem utworzycie państwo, gdzie ludzie będą żyć szczęśliwie.
Bracia wraz z siostrami-żonami, po długiej wędrówce znaleźli się w żyznej dolinie Cusco. Ponieważ klin dał tu się łatwo wbić w ziemię, zbudowali miasto, które nazwali „Pępkiem świata”.
******
Największy rozkwit przeżywało Cusco w XV wieku za panowania X władcy Inków Tupaca Yupanki, który doprowadził „Królestwo czterech kierunków nieba” do szczytu potęgi. Królestwo Tawantinsuyu rozciągało się od Pacyfiku po Andy, od Ekwadoru i Kolumbii na północy po środkowe dzisiejsze Chile. Potężne i bogate Cusco było centrum władzy, administracji, rzemiosła, religii i kultury.
15 listopada 1533 roku Francisco Pizarro wkroczył do miasta na czele oddziału czterystu osiemdziesięciu żołnierzy piechoty i jazdy. Witany z entuzjazmem i z owacjami, przejął miasto praktycznie bez walki. Inkowie prawdopodobnie widzieli w nim jakąś nadzieję na spokój i stabilizację w królestwie ogarniętym wojną domową. Ale Hiszpanie szybko pokazali swoje prawdziwe oblicze. Rozpoczął się systematyczny proces grabieży. Żołnierze plądrowali pałace i świątynie, ogołacali budowle ze złota i srebra. Nie wahali się sprofanować mumii królewskich w świątyni słońca i ograbili je ze szmaragdów i pereł. Kunsztowne wyroby ze złota i srebra przetapiano na sztaby, tak aby łatwiej było zdobyczne trofea rozdzielić pomiędzy żołnierzy. Pizarro nakazał zniszczenie pałaców i świątyń, jednakże robota kamieniarska Inków nie chciała się łatwo poddać. Zniszczone budowle inkaskie posłużyły jako fundamenty dla wznoszonych przez najeźdźcę kościołów i pałaców.
Punktem centralnym Cusco, samym „pępkiem świata” był plac Huacaypata ( Plac łez), otoczony przez pałace, świątynie i budynki królewskie zdobione złotymi ornamentami. Był dwukrotnie większy niż obecnie i otoczony złotym łańcuchem. Ponoć łańcucha tego do dziś nie odnaleziono. Pośrodku znajdował się pomnik dwunastego, właściwie już ostatniego z panującej dynastii, władcy, Atahualpy. Dzielny i mądry władca chyba jednak popełnił błąd tak ufając najeźdźcom. Podstępnie uwięziony, nie zdołał wykupić się nawet dwoma, wypełnionymi złotem komnatami. Konkwistadorzy nadali placu nazwę Plaza de Armas a w miejscu pomnika Atahualpy stoi teraz fontanna. Nad całym placem górują dwie, wysokie na 30 metrów wieże katedry.
La Catedral wzniesiona została na fundamentach pałacu Wiracocha, ósmego z władców królestwa Inków. Tu znajduje się największy w Ameryce Południowej dzwon, do którego wytopienia zużyto kilogramy zagrabionego Inkom złota. Wewnątrz katedry pełne przepychu i bogactwa ołtarze, kunsztowne srebra, obrazy i biżuteria...Tuż obok równie imponujący kościół, Iglesia de Compana, wzniesiony na fundamentach Świątyni Węży…Dalej plac otaczają kolonialne budowle a w arkadach i portalach mieszczą się liczne restauracje, biura turystyczne i sklepy z pamiątkami. Dotarliśmy tu wczesnym popołudniem, na placu kręciły się kolorowo ubrane Indianki, często z dziećmi w chustach na plecach, oferujące różne pamiątki, pucybuci, miejscowa młodzież i turyści. Posiedzieliśmy na ławce przy fontannie, usiłując odpowiedzieć sobie na stale nurtujące nas pytanie – jak Pizarro z garstką zabijaków zdołał podporządkować sobie to potężne królestwo…a potem poszliśmy w jakąś boczną uliczkę gdzie ceny w lokalnych knajpkach były prawie dwukrotnie niższe.