Geoblog.pl    coati    Podróże    Peru, Boliwia 2014    Legendarne miasto Inków
Zwiń mapę
2014
22
kwi

Legendarne miasto Inków

 
Peru
Peru, Machu Picchu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 16946 km
 
Krótko śpimy, ciężki, monotonny deszcz budzi nas już około trzeciej. Pada mocno i nie wydaje się by miało przestać. Co robić? Schodzimy na dół. Spotkani przy śniadaniu Australijczycy mówią, że oni wchodzą pieszo, mimo deszczu. No dobra, humor nam się poprawia. Nadchodzi nasz przewodnik i idziemy na przystanek autobusowy, po drodze zgarniając jeszcze kilka osób. Przewodnik kupuje bilety na bus i wejściówki ( bilet wstępu do Machu Picchu – 126 soli za 1osobę ). Za swoje – więc jednak jakoś to wszystko działa, na wariackich papierach, ale działa ten przemyślny system turystyczny na telefon. Już na górze rozjaśnia się, trzykrotnie jeszcze przypisują nas do różnych grup – a to do anglo-, a to do hiszpańsko-, a to znów do anglo- języcznej i w końcu ruszamy. Przez dwie godziny z przewodnikiem, a potem już sami, drepcząc po zboczach godzinami, przesiadując na wiekowych, kamiennych blokach nasycamy się niesamowitym pięknem tego miejsca….

Nikt nie wie do końca i na pewno, w jakim celu pobudowano Miasto Inków, czemu miało służyć i dlaczego nagle opustoszało. Bo Inkowie opuścili je jeszcze przed podbojem Pizzara a Hiszpanie nigdy tu nie dotarli. Uznaje się powszechnie że Machu Picchu odkryte zostało dopiero w 1911 roku przez amerykańskiego podróżnika Hirama Binghama. Chociaż już we wcześniejszych kronikach i na mapach były wzmianki o tym miejscu, a niektórzy odkrywcy pozostawiali tu swoje ślady. Na przykład Anaciento Alvarez wyrył już w 1901 roku swoje imię na jednym z pałaców. Bingam wywiózł z Miasta Inków około 200 skrzyń, pełnych znalezisk wykopanych w czasie swojej ekspedycji. W większości trafiły one do Yale University. Nigdy jednak nie sporządził oficjalnej listy przedmiotów i do dzisiaj muzea w Peru nie posiadają nic, co by pochodziło z Machu Picchu, ani przedmiotów codziennego użytku, ani dzieł sztuki ani nawet mumii….

Siedzimy na małym, kamiennym murku, za nami wznosi się skała, a przed naszymi oczyma rozciąga się miasto, z trzech stron otaczają je strome urwiste zbocza, z dołu dochodzi szum świętej rzeki Urubamby. Rozległy kompleks zabudowy składa się właściwie z trzech części: świątynnej, mieszkalnej i rolniczej z tarasami, gdzie prowadzone były uprawy. Budynki, pałace i świątynie połączone są kamienistymi, brukowanymi uliczkami, setkami schodków i siecią kanałów zaopatrujących w wodę. Mury stawiane z olbrzymich, kamiennych bloków świetnie się zachowały, jedynie brak dachów, gdyż były to zwykłe strzechy, wykonane z naturalnego surowca rozpadły się… Naukowcy wciąż się spierają, czy była to letnia rezydencja władcy inkaskiego, czy świątynia Dziewic Słońca, miasto czarodziei i magików, inkaski uniwersytet czy też obronna warownia…

Wracamy do Aguas Calientes przed wieczorem. Mamy parę godzin do odjazdu naszego pociągu do Ollanty i Andrzej postanawia zaspokoić swoją ciekawość, spróbować flagowego przysmaku kuchni peruwiańskiej - Cuy peruano al Horno ( świnka morska z pieca). Ja wprawdzie też wcześniej deklarowałam chęć, bo uwielbiam i zawsze jem lokalne przysmaki ( nawet surowe jeżowce na Filipinach połykałam), ale jak zobaczyłam te śliczne zwierzątka w klatkach w jakiejś knajpce to wymiękłam. Nie, stanowczo nie. Zresztą świnka morska to tak jak i chomik kojarzy mi się z dzieciństwem naszych dzieci i byłoby to dość okrutne. Powracamy do naszej wczorajszej knajpki, Los Inkas Pub. W przygotowanie dania dla mojego męża kucharze włożyli wiele troski i miło było patrzeć jak chodzą stale koło pieca, ale gra nie warta świeczki. Troszkę smacznego mięsiwka, więcej kości, i rachunek że ho ho ho.
A moje Lomo Saltado – palce lizać!

Późno, już w wielkich ciemnościach dotarliśmy pociągiem do Ollanty. Andrzej zakładał się o podwójne pisco ( pyszny, lokalny napój procentowy ) że tu się zakończy nasza dobra passa i że tu zostaniemy na lodzie wśród głębokiej nocy. Ale była tektura z przekręconymi naszymi imionami i kobietka zaprowadziła nas do… pięknego, luksusowego autokaru, z rozkładanymi fotelami i telewizorem. Czekaliśmy chwilę, aż zbiorą wszystkich pasażerów. Jednej osoby z listy im chyba brakowało, bo biegali do stacji i powrotem i wyczytywali nazwisko. Ale jak znaleźli chętnego na to wolne miejsce to odjechaliśmy ( powrót do Cusco).
Mieliśmy ochotę podziękować Auguście za wycieczkę, którą nam sprzedała, bo fajnie jednak było i tyle adrenaliny, ale już jej potem nie spotkaliśmy.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (36)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
pamar
pamar - 2014-06-12 08:55
właśnie czytam książkę Pawlikowskiej z jej pobytu Machu Picchu. Jestem ciekawa jak Wam się podobało. Czekam na relację i zdjęcia :)
 
coati
coati - 2014-06-13 00:07
Miejsce, które tak potrafi zauroczyć, że nie czujesz jak czas płynie. Magia jakaś...
Zdjęcia będą ;-) ale tak chcemy po kolei uzupełniać, pa Jagoda
 
pamar
pamar - 2014-07-03 07:27
Są i zdjęcia! Piękne! Pawlikowska pisała o tych wszechłażących lamach. I widzę, że Wy też spotkaliście te śmieszne stworzenia :)
 
zula
zula - 2014-07-09 17:16
Gratuluję dotarcia do Machu Picchu,
pozdrawiam :)
 
 
coati

Jagoda i Andrzej
zwiedzili 8% świata (16 państw)
Zasoby: 145 wpisów145 220 komentarzy220 1798 zdjęć1798 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
 
30.03.2014 - 27.04.2014
 
 
06.02.2013 - 25.02.2013