A Cebu City leży na wyspie Cebu...

Lądujemy na Cebu o 4ej rano, jeszcze ciemno. Bierzemy z lotniska taksówkę, która za 350 PHP wiezie nas do portu. Przedmieścia szare i bardzo biedne, raczej nie chciałabym złapać tu gumy. Mijamy kolejne Pierr-y, duże odległości a my patrząc na tę zapyziałą okolicę oboje myślimy o naszym Michałku, który piechotą wlókł się tedy przed rokiem nie mogąc złapać żadnego promu na żadnej przystani. Nasz planowany prom z Pieer 1 odpływa na Bohol o 6-ej rano, ale niestety... zabrało już biletów, odpływamy więc dopiero następnym, tym o 8-ej. Dwie godziny spędzamy na dziedzińcu, paru turystów, jakaś rodzinka miejscowa no i szwendający się trochę brudni kolesie, nieciekawo. Patrząc na chłopaków z karabinami (ochrona ?) czujemy się coraz bardziej nieswojo . Skończyła nam się woda a tu żadnego kiosku czy sklepiku, w dodatku zaczyna mżyć deszczyk. Dopiero jak się rozwidniło trochę Andrzej odważył się zwiedzić najbliższą okolicę i znalazł jakiś sklepik.
Przy odprawie bałagan i zamieszanie, jedna długa kolejka, poczekalnia, druga długa kolejka - nikt nie wie o co chodzi, a na koniec trafił się nam jakiś bardzo spowolniały pracownik obsługi i trzyma przy kontuarze chyba z 15 min. Plecak i walizkę stawia na wagę, przegląda długo jakieś papiery, uiszczamy dodatkową opłatę za nadbagaż (?) ... i wreszcie znowu możemy iść na poczekalnię, tym razem już bez bagaży.

Bilet na Fast Ferry (Ocean Jet) plus Vat plus terminal fee - 520 PHP od osoby

Zdjęcia (3)

Komentarze (0)