Nieco zmęczona nieprzespaną nocą i wyczekiwaniem na prom natychmiast zasypiam. Prom dociera do Tagbilaranu około dziesiątej. Tu już czujemy upał tropików. W porcie oblegają nas naganiacze, ale nie ma napastliwości. Po krótkich negocjacjach cenowych - 400 PHP - prywatna taksówka zabiera nas na Panglao, za dwie godziny powinniśmy wreszcie być już na wymarzonej Alona Beach.