Spędziliśmy tu kilka dni i była to świetna baza wypadowa do pobliskich atrakcji turystycznych. Opuszczamy hotel wczesnym rankiem, tak aby jeszcze przed odjazdem autobusu posiedzieć w naszej ulubionej knajpce, nieopodal Terminala Ado.
Tortillas, jajka serwowane po meksykańsku, więc z fasolą i guacamole, kawa, soki i sympatyczny szef lokalu. Podchodzi do każdego stolika, z każdym klientem wymienia choćby dwa zdania, pyta czy wszystko OK, Właściciel to rodowity Meksykanin, przystojny ale o jasnej karnacji, czyli jednak nie z Majów. Może potomek jakichś kolonialistów z Europy... Bo tu każdy z ciemniejszą karnacja szczyci się, że on jest Maya... Gdy mówię, że podoba mi się jego koszula ( jest rzeczywiście bardzo oryginalna ), wyjaśnia, że to styl starego Meksyku z czasów kolonialnych, zarówno tkanina, ręcznie tkana jak i krój.