Geoblog.pl    coati    Podróże    Wietnam 2011    Pociągiem do Hue
Zwiń mapę
2011
25
mar

Pociągiem do Hue

 
Wietnam
Wietnam, Huế
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8370 km
 
Konduktorka już od pierwszego spojrzenia dała nam wyraźnie odczuć kto tu rządzi, tu - czyli w JEJ wagonie. Zmierzyła nas badawczo wzrokiem, ale raczej nie podejrzewała, że może mieć z nami jakieś problemy. W baaardzo długim pociągu do Hue każdy przedział ma swego osobistego konduktora, który wskazuje ci miejsce, rozdaje kocyki, czasem pilnuje porządku, ale zazwyczaj przysypia sobie w kąciku.Rozpoczynamy 13-godzinną podróż, fotele lekko pochylane, wygodne, w przedziale tylko kilku Wietnamczyków. Pociąg troszkę jakby z minionej epoki, a może z filmu...... drewniany chyba, miło turkocze, przysypiamy nieco , ale widoki za oknem bajeczne, uprawne poletka ryżu, porozrzucane wioski, rzeki, góry. Andrzej chwyta raz za kamerę raz za aparat, wszystko chciałby zapisać, uwiecznić jakby w obawie że nie da się tego zapamiętać na zawsze. Szyby w oknie nieco wczorajsze, obraz niewyraźny, więc otwiera okno. Konduktorka jednak czuwa ( wydawało się, że drzemie ), zrywa się ze swego kącika, wsuwa przygniecione kapcie i mocno wyprężona , z groźnym wyrazem twarzy zbliża się w naszym kierunku. Wiemy już o co chodzi, okno jednak stawia opór. Kobietka stoi przed Andrzejem, malutka taka, ale przecież tu najważniejsza. One to uwielbiają, ma zadanie pilnować porządku i to wykonuje sumiennie. Widzieliśmy już wcześniej na lotnisku choćby, jak usiłują ustawiać kolejkę w równej linii i nie straszne im nawet dwukrotnie większe Holenderki czy Dunki. Jeszcze kilkakrotnie okno było jednak otwierane, a konduktorka człapała w tą i z powrotem i nie pospała sobie tym razem. W końcu odkryliśmy, że okno w toalecie tez się otwiera i już nie miała z nami kłopotu. Podróż umila kilkakrotny przejazd wózków z miejscowym cateringiem, jest kawa, herbata coś na ząb (zimna lub gorąca woda dostępna jest w automacie na korytarzu ). Miejscowi wykorzystują talony, które mieli chyba wliczone w cenę biletu. Przyznać muszę, że obawiałam się nieco tej podróży, ale było super, karalucha nie widziałam ani jednego, a na wyjęcie jakiejkolwiek lektury do czytania zabrakło czasu. Hue powitało nas chłodem i deszczem. Na dworcu otaczają nas taksówkarze, wybieramy takiego najbardziej uśmiechniętego, prosimy o hotel w centrum, blisko rzeki, w granicach 20$. Jest OK, jeszcze tego samego wieczoru wychodzimy na spacer i kupujemy Andrzejowi pierwsza pelerynę przeciwdeszczową ( będzie ich jeszcze trzy ).
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
coati

Jagoda i Andrzej
zwiedzili 8% świata (16 państw)
Zasoby: 145 wpisów145 220 komentarzy220 1798 zdjęć1798 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
 
30.03.2014 - 27.04.2014
 
 
06.02.2013 - 25.02.2013