Geoblog.pl    coati    Podróże    Myanmar, Birmą zwany i Tajlandia 2015    Na jeziorze osobliwości
Zwiń mapę
2015
03
mar

Na jeziorze osobliwości

 
Birma
Birma, Inle Lake
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10627 km
 
Budzik dzwoni 6.15…. idziemy na dach, skąd mamy fajny widok na okolicę. Śniadanie nas szokuje obfitością, tosty, jajka, zupa, ryż z warzywami, kluski, owoce…
Schodzimy do portu i wypływamy. Najpierw kanałem, tu trochę chłodno, wieje i pryska, wiec przydaje się peleryna ale już po wypłynięciu na jezioro zaczyna się Bajka. Jest po prostu pięknie, pięknie, pięknie…

Jezioro Inle należy do największych atrakcji Myanmar. Ma 22 kilometry długości i 12 kilometrów szerokości ale jest dość płytkie. Malowniczo położone, otoczone górami jest siedzibą nie tylko wielu gatunków ptactwa i ryb, ale przede wszystkim „domem” dla około 70 tysięcy ludzi. Nad jeziorem oraz wśród licznych okolicznych kanałów znajduje się kilka czarujących wiosek z małymi drewnianymi świątyniami i kolorowymi targami. Wioski wybudowane są dosłownie nad taflą jeziora, domy, szkoły, świątynie a także nowo powstałe hotele i restauracje stoją na palach, tuż nad wodą. A przed domami zamiast samochodów, motorów czy rowerów stoją zacumowane łodzie. Z pomostu przed domem kobiety robią pranie wprost w jeziorze, zmywają naczynia, myją włosy i kąpią dzieci…
Jednakże największa atrakcją jeziora są rybacy, którzy do wiosłowania używają nóg. Tego nie widzieliśmy nigdy dotąd. Do połowu ryb używają stożkowego rusztowania z bambusa na którym rozpinają sieć.
Podpływają nieraz do łodzi z turystami, pokazują złowioną rybę ale nigdy nie wyciągali ręki po pieniądze gdy robiliśmy im zdjęcia. Niemniej czuliśmy się w obowiązku dać im coś, gdy tak pięknie prezentowali swą unikalna umiejętność wiosłowania za pomocą nogi. Trafiliśmy też na rozgrywki pomiędzy drużynami różnych wiosek w tej konkurencji wiosłowania, wielki festyn, który rozgrywał się na środku jeziora..
Wyprawa łodzią motorową wokół jeziora, pływanie kanałami i obserwacja życia tutejszych mieszkańców to niewiarygodne przeżycie. Zatrzymujemy się przy pływającym targu, dobijamy do sklepików z pamiątkami, przyglądamy się produkcji papierosów i cygar w niewielkiej manufakturze i wstępujemy do rodzinnej wytwórni przedmiotów z laki. Największe przeżycie to wizyta w domu zamieszkałym przez „kobiety o pięknych szyjach”, które prowadza tu warsztat tkacki z jedwabiem. Nie wiadomo skąd wziął się zwyczaj nakładania kobietom plemienia Padaung obręczy. Jedna z legend głosi, że plemię to pochodzi ze związku wiatru ze smoczycą o przepięknej szyi, na której to cześć kobiety zdobią swoje szyje. Inni mówią, że zwyczaj ten wywodzi się z czasów gdy kobiety zakładały metalowe obręcze by chronić się przed atakującymi je tygrysami. Kolejny mit powiada, ze pierścienie te miały zapewnić dochowanie wierności mężowi – w przypadku zdrady zdejmowano je z szyi i pod ciężarem głowy łamały się kręgi. Najbardziej przekonuje mnie teza o niespokojnym bycie plemienia. Potyczki i wojny sprawiały, że ludzie musieli szybko przemieszczać się, więc cały dorobek życia, całe bogactwo najlepiej było mieć bezpośrednio przy sobie. Skarby wykonane z miedzi, srebra czy złota przetapiano na pierścienie i osadzano na szyjach kobiet, które w razie niebezpieczeństwa po prostu brały nogi za pas. Pierwsze obręcze zakłada się dziewczynkom po ukończeniu 5 lat, na szyję celem jej wydłużenia, na nogi i ręce raczej dla ozdoby. Dorosłe kobiety noszą na sobie około 10kilogramów…. Teraz to już trudno ustalić czy to nadal zwyczaj plemienny czy tylko dobry biznes na przetrwanie bo „kobiety żyrafy” to jedna z największych atrakcji dla turystów..
Mieszkańcy wiosek na palach uprawiają tu, na jeziorze także swoje poletka. W dno jeziora wbijają bambusowe tyczki, doczepiają do nich maty ułożone także na bambusowym rusztowaniu i na tę konstrukcję nakładają warstwy żyznego mułu. Na grządkach „pływających ogrodów” uprawia się fasolę, kabaczki, ogórki i pomidory a cała praca przy warzywach odbywa się wprost z łodzi…

Odwiedzamy kilka świątyń na jeziorze w tym największą Phuung Daw oo Pagodę i przyległy do niej egzotyczny targ. Nie sposób też pominąć osobliwy klasztor skaczących kotów w Nga Phe Kyaung. Ponoć tutejsze koty świetnie skaczą przez obręcze. Dzisiaj jednak lenią się troszkę i wolą zabawy z dziećmi… Największe wrażenie robią jednak setki niesamowitych stup we wiosce Inn Thein.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (60)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
danach
danach - 2015-06-12 00:41
Fantastyczna ta wycieczka po jeziorze, super zdjęcia a uprawy na wodzie chociaż nie trzeba podlewać :)
 
pamar
pamar - 2015-06-22 22:15
Zdjęcia jak z National G. Super wycieczka.Ciekawe co będzie dalej :)
 
BPE
BPE - 2015-06-25 10:14
fantastyczne miejsce - jak z baśni......
 
 
coati

Jagoda i Andrzej
zwiedzili 8% świata (16 państw)
Zasoby: 145 wpisów145 220 komentarzy220 1798 zdjęć1798 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
 
30.03.2014 - 27.04.2014
 
 
06.02.2013 - 25.02.2013