Przy dalekich podróżach zazwyczaj mieliśmy tranzyt w Europie, no choćby we Frankfurcie czy Amsterdamie. Więc pierwszy, dolotowy rejs króciutki, a potem już właściwy - jedenaście lub więcej godzin. Teraz lecimy przez Katar, bardziej "po drodze", więc powinno być szybciej i wygodniej. Wydaje się że takie dwa, niezbyt długie rejsy WAW-DOH i DOH-BKK to lepiej niż jeden długi, kiedy to już nie wiadomo jak się w tym fotelu ułożyć i co ze sobą zrobić. Ale nie! Teraz mogę stwierdzić, że wolę pierwszą opcję. Po rozdanych posiłkach gasną światła i ...można spokojnie zapaść w sen. Tu noc była całkowicie rozbita, nie udało nam się pospać ani na pierwszym odcinku, ani na drugim. Ciekawa jeszcze jestem dlaczego standard na pokładzie pomiędzy Dohą a Bangkokiem jest o niebo lepszy niż z Warszawy do Dohy. Mam tu na myśli zarówno fotele, miejsce na nogi jak i service pokładowy...
Lotnisko w Doha jest nowe, ładne i przyjazne, jest gdzie posiedzieć i popatrzeć na przelewające się mimo późnej, nocnej godziny tłumy, także egzotycznych pasażerów.
Największe zaskoczenie w sklepie wolnocłowym, na czołowym miejscu wystawione polskie KRÓWKI !