O Birmie marzyło nam się od kilku lat. No i stało się - promocja Qatar Airlines... i szybka decyzja - kupujemy bilety do Bangkoku i dalej na następny dzień Air Asia do Mandalay !
Problem narodził się, gdy okazało się, że do Republiki Myanmar wymagana jest wiza. Można ją wyrobić w Bangkoku, jak dobrze pójdzie, nawet w ciągu jednego dnia, ale przylatujemy o 12, a następnego dnia rano musimy być już na lotnisku - więc Bangkok odpada. W Polsce niestety nie ma ambasady. Najbliższa znajduje się w Berlinie. Co robić? Owszem, są biura pośredniczące w formalnościach wizowych ale liczą sobie za tę usługę niemałe pieniądze. Jechać do Berlina samemu? Sprawdzamy tanie linie lotnicze i autobusowe i nawet ceny są przystępne. Czytamy fora na geoblogu i już wiemy, że wizy nie dostaniemy od ręki tylko dopiero po siedmiu dniach, więc trzeba by jechać drugi raz po odbiór. To już bardzo podnosi koszty. Może kurier ? Może..... W końcu decydujemy się wysłać paszporty pocztą. Do koperty wkładamy 50 euro (na dwie wizy) oraz drugą kopertę, zaadresowaną na nasz adres zwrotny i 10 euro na znaczki pocztowe. No i zaczyna się nerwowy okres oczekiwania. Znajomi załamują ręce - co żeście zrobili! już po waszych paszportach! teraz to i bilety lotnicze możecie wrzucić do kosza, bo nowych paszportów nie uda się już tak szybko wyrobić! No i nachodzi nas wciąż uporczywa myśl - zaginą nam paszporty po drodze czy też bezpiecznie powrócą? Po ośmiu niespokojnych dniach znajduję w skrzynce list z Berlina. Są paszporty! Są wbite wizy! Ahoj przygodo - lecimy!
Dziękujemy Ci Poczto Polska !