Geoblog.pl    coati    Podróże    Peru, Boliwia 2014    Jedziemy do hotelu w Miraflores...
Zwiń mapę
2014
30
mar

Jedziemy do hotelu w Miraflores...

 
Peru
Peru, Lima
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11616 km
 
Lądujemy już po 18ej, odbiór bagażu, nieudana próba wypłaty gotówki z odmawiającego współpracy bankomatu, ostatecznie kantor i niezbyt korzystny kurs wymiany usd na sole, ale przecież potrzebna kaska na taxi, no i już całkiem, całkiem ciemno.... A tego się właśnie obawialiśmy. Tyle się naczytaliśmy opowieści jak to w Limie niebezpiecznie, a szczególnie po zmierzchu, jak to nieuczciwi taksówkarze wywożą turystów w nieznane i pozbywają ich wszelkiej gotówki, czyszczą konta a nawet dybią na zdrowie i życie naiwnego podróżnika, że po opuszczeniu lotniska każdy nagabujący nas taksówkarz wydawał nam się podejrzany. Może ten starszy? Wygląda na uczciwego. Już tu inni też podchodzą i zaświadczają o uczciwości przez nas wybranego, a Wybrany macha nam przed nosem jakąś licencją, że niby to on z jedynej, autoryzowanej przez władze lotniska firmy. No dobra, jedziemy, chociaż po prawdzie to taksówka w ogóle nieoznaczona, no ale niby to kompania Green Taxi. 65 soli oznajmia taksówkarz na początek. Zgadzamy się na 50 soli .
Imperial Inn Hostal, jedyny nocleg, który zarezerwowaliśmy jeszcze przed wylotem z Polski, mieści się w Miraflores, nieco odległej ale uznawanej za bezpieczną dzielnicę Limy. Jedziemy szeroką arterią, jedziemy i jedziemy. W pewnym momencie taksówka skręca w boczną, ciemna uliczkę. Okazujemy swoje zaniepokojenie a autko zaraz skręca w kolejną, jeszcze ciemniejszą i węższa uliczkę, na której nie ma żywego ducha a wszystkie partery budynków mają pozaciągane metalowe żaluzje. Tego już nie wytrzymujemy i żądamy od kierowcy by się natychmiast zatrzymał i zawrócił. On coś zdenerwowany krzyczy po hiszpańsku, ale ja nie rozumiem, więc my głośniej, on zwania, widzi nasze zdenerwowanie, ale zaraz znów podnosi głos i przyśpiesza, po chwili opuszczamy ten ciemny zaułek i wjeżdżamy na oświetloną, nadmorska aleję, która prowadzi już prosto do Miraflores. Uff, oddychamy z ulgą, przeżyliśmy tym razem, Śmiejemy się na głos i taksówkarz razem z nami.
Zostawiamy rzeczy w hoteliku, szybki prysznic i wreszcie " Lima by night ". Wyruszamy na nocny spacerek. Idziemy na nadmorski bulwar posłuchać jak hałasują fale Pacyfiku, potem krążymy uliczkami i trafiamy na Parque Kennedy, gdzie ulokowały się liczne knajpki. Na skwerku mnóstwo ludzi, nawet z malutkimi dziećmi, słuchają muzyki, jedzą coś i atmosfera nas porywa. Siedzimy tu do późna.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
migot
migot - 2014-06-22 14:03
Haha, moja pierwsza noc i pierwsza podróż taksówką w Limie była zaskakująco podobna :D
 
coati
coati - 2014-06-22 20:45
No tak, człowiek się nasłucha i naczyta o rabunkach i porwaniach a potem trzęsie portkami ;)
czytam teraz twoje zapiski z Peru, miło tak chodzić po tych samych ścieżkach, pozdr.
 
mamaMa
mamaMa - 2014-06-22 22:20
Starszy czlowiek to uczciwy...ciekawa konkluzja, ktora jednak w ciemnych zaulkach nie dzialala uspokajajaco;-) Poczulam sie przez chwile, jakbym tam byla.
 
danach
danach - 2014-07-03 12:29
oj dreszcz emocji przebiegł mi po plecach
 
zula
zula - 2014-07-05 16:54
...i mnie zmrowiło ze strachu!
Efekt osiągnęłaś opisując pierwszy wieczór po przylocie.:)
 
 
coati

Jagoda i Andrzej
zwiedzili 8% świata (16 państw)
Zasoby: 145 wpisów145 220 komentarzy220 1798 zdjęć1798 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
 
30.03.2014 - 27.04.2014
 
 
06.02.2013 - 25.02.2013