Woooow, jak tu pięknie! Mieszkamy w Alona Tropical Beach Resort. Już recepcja wywiera na nas niesamowite wrażenie. Piękne, w kolonialnym stylu drewniane meble, ratanowe plecionki, muszle i liczne ozdoby miejscowego wyrobu, niebieściutki basen, kamienne alejki, bajeczny ogród z nieznanymi nam roślinkami, no i palmy na plaży - jesteśmy chyba w niebie.
Są tu zarówno mniejsze domki jak i piętrowe pawilony, ale że wszystko zatopione w tropikalnej zieleni, wydaje się tu być dość kameralnie i spokojnie. Spieramy się na temat jednego drzewa, z którego zwisają cienkie, mocno czerwone na końcach gałązki. Andrzej twierdzi, że to nienaturalne, z pewnością farbowane, ja jestem przekonana, że to tak natura stworzyła. Chłopcy obcinają te końce nożycami i wyjaśniają, że odrosną bardzo szybko. Musimy odnaleźć nazwę tego drzewa.
Gdy tak łazimy po cudownej plaży, podchodzi do nas chłopak i proponuje rejs po okolicznych wysepkach. Wynajęcie łodzi na cały dzień - 2000PHP (a zaczęło się od 3500). Umawiamy się na następny ranek.
Duży, czysty pokój Deluxe Fan Room z werandą skierowaną na piękny tropikalny ogród kosztował 1320 PHP (100 zł). I po raz kolejny upewniamy się że przy plażach klima nie jest do niczego potrzebna, zupełnie wystarcza dobry wentylator.