Świątynie robią niesamowite wrażenie. Na spokojne, bez pośpiechu i zmęczenia obejrzenie ich wszystkich trzeba by co najmniej tygodnia. My mieliśmy tylko dwa dni. Wynajęliśmy w hotelu tuk tuka, który woził nas od rana do późnego popołudnia po Angkorze za 15 $ dziennie. Nie śpieszyliśmy się, a w niektóre miejsca wracaliśmy dwa razy. Angkor Wat wygląda od wody zupełnie inaczej rano a zupełnie inaczej późnym popołudniem. Ta Prohm z kolei ma zupełnie inne kolory. Najprzyjemniejszą rzeczą jest to, że praktycznie wszędzie można wchodzić, wszystkiego dotykać, wspinać się po stromych schodach na szczyty świątyń i kontemplować okoliczną dżunglę(no może poza świątynią Angkor Wat). I tylko czasami stoją tabliczki - " strome schody -wchodzisz na własną odpowiedzialność". Więc chodziliśmy, wspinaliśmy się, kontemplowaliśmy a upał i zmęczenie robiły swoje. Do południa chciało się oglądać każdy kamień, a pod koniec patrzyliśmy się już tylko na kamienie pod nogami, żeby się nie potknąć. Wieczorem zaś odpoczywając przy dobrym i tanim jedzeniu w knajpkach Siem Reap żałowaliśmy, że za mało zobaczyliśmy.